Nie pisałem jeszcze, że oprócz zajęć związanych z turystyką moja wielką pasją jest zgłębianie lokalnej historii. Moją pracę głównie opieram na przeglądaniu dokumentów archiwalnych w Archiwum Państwowym we Wrocławiu ale i jakże bogatych już dokumentów udostępnionych online. W czasie tych badań natykam się na wiele historii pobocznych, które warte są wszak by ujrzały światło dzienne.
Taką jest opublikowana przez Leopolda von der Recke von Volmerstein - właściciela Krośnic historia z cyklu Opowieści z Krainy Baryczy. (Sagen aus dem Bartschlande). Opiera się on na współczesnych mu wydarzeniach i opisuje w klasycznym 13 zgłoskowcu historię o zaginionym rycerzu. W komentarzu umiejscawia to zdarzenie zarówno w czasie czyli w 1852 roku jak i przestrzeni. Miejscem zdarzenia jest las koło miejscowości Pracze, nieopodal wzgórza Joanny. (1852 im Protscher Walde nahe dem Burgberge der schönen Johannashöh). Najprawdopodobniej podczas burzy lub też ze starości przewrócił się tam wiekowy dąb. Zdumieni mieszkańcy ujrzeli uwięziony w środku szkielet ubrany w rodzaj zbroi i miecz dzierżący w dłoni. Autor nie jest pewny czy ofiara ta pochodziła z czasów wojny 30 letniej (1618 - 1648) czy też z czasów wcześniejszych. Rdzewiejąca zbroja nie pozwalała jasno określić daty pochodzenia szczątek. U szczytu, gdzie gałęzie drzewa się rozchodziły, znajdowało się szerokie wgłębienie, co pozwala przypuszczać, że nieszczęśnik, wspinając się na pień, aby uchronić się przed prześladowcami lub w celu zwiadu, upadł i znalazł tam swój grób.
W tym momencie szukam innych śladów tego wszak niezwykłego znaleziska w innych publikacjach, by potwierdzić tak realistyczną i prawdopodobną historię. O szczegółach ewentualnych znalezisk powiadomię. Tekstem wiersza i całą historią podzieliłem się z moim towarzyszem wielu wędrówek nie tylko po okolicy, znawcą regionu, autorem wielu publikacji a przede wszystkim znanym lirnikiem i bajarzem Włodzimierzem Ranoszkiem. A on przetłumaczył i od nowa napisał balladę o rycerzu uwięzionym w dębię - zapraszam do lektury.